Dwie atrakcje, ktore warto zobaczyc bedac w Sydney.
Zoo jak zoo, ale jakie zoo! Polozone na polnocnym brzegu, na sporym wzniesieniu. Z Circular Quay najlepiej poplynac tam promem i wjechac na gore koleja liniowa. Widac wtedy i opere i most portowy i zoo pod nami. Na podgladanie roznistych zwierzakow najlepiej poswiecic caly dzien, a przynajmniej popoludnie. Przy wejsciu wita nas koala oraz aligatory, nizej spotkamy kangury, emu i nawet diabla tasmanskiego! Sa tez reklamujace zoo zyrafy :)
Akwarium w Darling Harbour to juz inna bajka, wprost z podwodnego swiata. Jesli ktos lubi morskie stwory, to powinien byc zadowolony. Akwarium poczatkowo wydaje sie male i jakies takie zwykle. Trasa, ktora sie podaza jest jedna. Jednak stopniowo atrakcje rosna. Widzimy slawne jellyfish, ktore faluja powoli w wodzie zgodnie ze swoim rytmem. Widzimy krewetki rozmiaru dloni i gigantyczne kraby, ktore potrafia rozgniesc lupine orzecha kokosowego. W koncu widzimy najprawdziwsza rafe koralowa. Zachwyt osiaga swoje apogeum przy najwiekszym zbiorniku - najwiekszym na swiecie tego typu akwarium. Rekiny roznych gatunkow, ryby kazdego chyba koloru, plaszczki i inne cuda niewidy robia niesamowite wrazenie. Naprawde warto sie tu wybrac.