21.12
Z Airlie Beach docieram do Townsville. Miasto od strony parku przy Dean Street sprawia nie najlepsze wrazenie. Przystanek autobusowy jest w srodku niczego i jakos tak bardzo industrialnie, podobnie w pobliskim porcie. Male ma to jednak dla mnie znaczenie, poniewaz czym predzej lapie prom na Magnetic Island. Trafiam dobrze, bo prom odplywa za 10 minut. Docieram na wyspe po polgodzinnym rejsie. Moj dzisiejszy cel nie jest zbyt wyszukany - znalezc nocleg na plazy. Zakatek pod skalami na pozor wydaje sie odpowiedni. Zapomnialem jednak, ze dzis koniec swiata i w pobliskim hostelu odbywa sie z tego powodu impreza. Trudno, nocuje przy akompaniamencie bardzo glosnej muzyki. W sumie jest calkiem niezla.
22.12
Adam z Ania wyladowali w Darwin juz na poczatku tygodnia i maja dotrzec do Townsville jutro. Wykorzystuje ten czas na zwiedzanie wyspy. Odwiedzam bardzo przyjemna, lecz usiana meduzami Horseshoe Bay, wedruje w pod-40-sto stopniowym upale do Balding Bay. Spotykam po drodze bialego pajaka, ktory po krotkiej chwili uswiadomienia znajduje sie tuz przed moja twarza, a w tym buszu nie ma prawie nikogo. Plaza przy zatoce okazuje sie byc plaza nudystow. Bardzo ladne i osloniete to miejsce. Litr wody na 2 km w upale to zdecydowanie za malo. Po poludniu wracam do Nelly Bay odwiedzajac po drodze Rock Wallabies (skalne kangury, przy Bremner Point, miedzy zatokami Geoffrey Bay i Alma Bay), ktore doslownie pija mi (wode) z reki. Nocuje dzis w hostelu, jednak imprezy dzis nie ma! Przeciez to sobota.