O 13 jestem w Warszawie. Na dworze lekki mroz, a kurtki ze soba nie mam - moja granatowa bluza z bialym kangurem, plecak i walizka przyciagaja wiec wzrok ludzi w autobusie. Smutny to jednak wzrok. Troche radosci, ludzie! - mysle sobie.
48 godzin bez snu. Udaje mi sie jednak wykrzesac jeszcze troche energii na wieczorne swietowanie.
Witam w Polsce! :)