Geoblog.pl    ai    Podróże    Smak Orientu    Jak nielegalnie spedzic w Kambodzy pol godziny i nie zostac zlapanym
Zwiń mapę
2015
13
sty

Jak nielegalnie spedzic w Kambodzy pol godziny i nie zostac zlapanym

 
Kambodża
Kambodża, Paoy Pet
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13166 km
 
Przekraczanie granicy z Kambodza w Poi Pet autobusem relacji Bangkok - Siem Reap to dosc osobliwe doswiadczenie. Juz samo dotarcie do North Bus Terminal w Bangkoku moze byc nie lada wyzwaniem (polecam wziac jednak tuk-tuka albo taksowke ze stacji Mo Chit). Autobus do Kambodzy kosztuje 750 batow, czyli okolo 75 zlotych. Nie jest to podroz najwyzszych lotow, ale nie o to przeciez chodzi. Z Bangkoku do Siem Reap mozna tez dostac sie samolotem, jednak koszt jest juz cztery razy wyzszy. Autobus jedzie okolo 4 godzin do granicy. Na granicy nalezy najpierw uzyskac pieczatke wyjazdowa z Tajlandii, przejsc kilkadziesiat metrow, aby za 1000 batow uzyskac wize wydawana od reki oraz udac sie do kontroli celnej, gdzie dostaje sie pieczatke wjazdowa do Kambodzy. Brzmi prosto. Jeszcze prosciej dla posiadaczy e-Visa, ktora Kambodza wydaje juz od jakiegos czasu online. Pomija sie wtedy krok zalatwiania wizy na granicy, dwie pieczatki i zalatwione. Proste. Przekroczenie, lacznie z wydaniem wizy, zajmuje dla obcokrajowcow maksymalnie 2 godziny. Po tym czasie autobus czekajacy po drugiej stronie odjezdza. Ostatnie 2 godziny to juz odcinek Poi Pet - Siem Reap i jestesmy w domu (czyli u podnoza Angkor Wat).

Urzekla mnie Twoja historia... czyli moje przekraczanie granicy z Kambodza.

Jako szczesliwy posiadacz e-Visa po uzyskaniu pieczatki wyjazdowej z Tajlandii udalem sie od razu do kontroli celnej, aby majac chwile wolnego czasu, porobic pare zdjec, odswiezyc sie i cos zjesc. Kolejka do bramki wjazdowej dosc spora, ale i na mnie przyszedl czas po 30 min oczekiwania. Kontrola odbywa sie w czterech okienkach, do ktorych sa cztery kolejki. Paszport, wypelniony formularz wjazdu, zdjecie do kamerki, skan odciskow i stempel przybity, 2-3 minuty na osobe. Podchodze grzecznie do okienka z paszportem, wypelnionym formularzem i dokumentem wizy wydanej online na moim tablecie. Celnik troche sie kwasi i pyta czy mam wize na papierze, na co ja odpowiadam, ze nie, ze mam e-Vise. W momencie, w ktorym podalem mu do reki iPada, a on zaczyna spisywac numer wizy na kartce, drugi urzednik siedzacy obok (najwyrazniej jego boss, guru), zaczyna na mnie krzyczec. Bierze do reki kartke papieru i zaczyna wymachiwac mi ta kartka przed nosem. Domyslam sie oczywiscie, ze powinienem byl wydrukowac wczesniej swoja wize. Spokojnie odpowiadam mu, ze nie mam wydruku, ze mam e-vise, na co ten wydal sie byc jeszcze bardziej rozjuszony i pokazuje mi, ze zostawi iPada u siebie... Kiwam glowa oznajmiajac, ze nie. Celnicy zamieniaja dwa slowa, po czym pierwszy z nich oddaje mi tablet a po chwili paszport, bez pieczatki i pokazuje Kambodze. Troche zglupialem, nie wiedzac czy puszczaja mnie przez granice oficialnego wjazdu czy mam szukac drukarki. Przechodze pewnym krokiem, ale straznik przy wyjsciu zatrzymuje mnie i mowi, ze mam dac mu paszport i wydrukowac sobie wize 200 metrow dalej. Mysle: "hmm, okej". Zostawiam mu wiec paszport i wkraczam na terytorium Kambodzy. Bez tutejszej waluty. Bez pozwolenia na wjazd. I bez paszportu (dzieci, nie robcie tego w domu).

Dociera do mnie po chwili w co wlasnie sie wpakowalem wiedzac, ze celnicy biora spore lapowki na tej granicy. Pytam lokalnych siedzacych przy obiedzie gdzie moge cos wydrukowac. Jeden z mezczyzn oferuje mi pomoc. Mysle sobie: dobry biznes tu maja z celnikami, ciekawe ile sobie zazyczy, jednak.... nie do konca. Posluchajcie...

Koles proponuje mi, abym wsiadl z nim na moto-skuter i ze zawiezie mnie do kafejki internetowej gdzie wydrukuje sobie wize. Bez wiekszego wyboru dlugo sie nie namyslam i wsiadam z nim na motorek. Jade wiec w Kambodzy z obcym gosciem na skuterku w poszukiwaniu drukarki a mysl, ze nie mam ze soba paszportu i ze jestem tu de facto nielegalnie uswiadamia mi, ze to nie jest zbyt madre. Trudno, jedziemy. Po kilku minutach jazdy, pomiedzy wozkami z warzywami a autobusami i ogolnym chaoesem, dojezdzamy do jakiegos miejsca z komputerami i drukarka. Siedza przy nich lokalni uczacy sie Worda. Zaden jednak nie jest laskawy uzyczyc mi komputera na 3 minuty. W koncu przekonuje ktoregos z nich, aby zwolnil mi na chwile miejsce. Jest dobrze - mysle. Prawie, bo okazuje sie, ze nie mam wizy na mailu. Loguje sie wiec do kambodzanskiego systemu wizowego, wpisuje wszystkie dane, kilkam "Download e-Visa" i dostaje blad zabezpieczen. ... Probuje ponownie, to samo. Z pomoca przychodzi Internet Explorer, ktory jednak w ostatnim kroku pokazuje reset polaczenia. Za kazdym razem. Mysle sobie "zajebiscie, jestem tu nielegalnie, a kambodzanski system wizowy w Kambodzy nie dziala.". Trudno. Biore swojego iPada, ustawiam jasnosc na 100% i klade go na kserokopiarce, ktora widze w punkcie. Ksero wychodzi nieczytelne, a kobieta tam pracujaca wydaje sie nie ogarniac ustawien. Znajduje w koncu opcje kontrastu w ksero i po ponownej probie mam kartke papieru z polczytelna wiza skserwowana z mojego tableta. Lacznie z jego obudowa. Mowie do czlowieka, ktory mnie przywiozl: wracamy na granice. On na to lamana angielszczyzna "I am not sure if this is ok", ja: dobra "ok, let's go".

Wsiadam na motorek i wracamy na przejscie. Odnajduje celnika z moim paszportem, ten oddaje mi dokumenty. Polgodzinna kolejka juz nie dla mnie, bo autobus z moim bagazem zaraz odjezdza. Po chwili podchodze do okienka wreczajac celnikowi paszport, formularz i pol-czarna kartke z ksero. Celnik przybiera kpiacy wyraz twarzy, pokazuje kartke krzykaczowi, wychodzi na chwile, po czym wraca. Po chwili zaczyna przepisywac numer wizy na ksero z mojego formularza. To dobry znak - mysle. Celnik prosi o skan odciskow palcow i stempluje mi paszport. Jestem w Kambodzy.

Koszt: 20 batow dla Pani w ksero, 20 batow dla kierowcy motorka. Wrazenia: bezcenne.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
robas
robas - 2015-01-13 18:42
super historia, to są przeżycia które zostają w pamięci na zawsze
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 47 komentarzy47 538 zdjęć538 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
28.12.2014 - 18.01.2015
 
 
17.09.2012 - 09.01.2013