Geoblog.pl    ai    Podróże    Droga jest celem - stany niezjednoczone    W drodze na pustynie
Zwiń mapę
2011
13
lip

W drodze na pustynie

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Uzbekistan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3544 km
 
09.07
Kazachskie drogi skladaja sie z trzech elementow. Pierwszy z nich to dziury. Drugi to koleiny. Trzeci element to ...dziury. Definicja ma zastosowanie do wiekszosci asfaltu w Kazachstanie. Po ucieczce przed komarami dojezdzamy do Beyneu. Kazachowie coraz bardziej nas irytuja. W wiekszosci sa nachalni, trabia na nas na ulicy, mrugaja swiatlami, aby zwrocic na siebie uwage. Niektorzy wrecz sprawiaja wrazenie mlotow. Czesto podchodza do nas goscie w okularach przeciwslonecznych, robia nam zdjecia bez pytania i zadaja stale pytanie „skolko?”, czyli ile kosztuja nasze motocykle - tak jakby tylko to sie liczylo. Spotykamy tez kilku Kazachow, z ktorymi mozna porozmawiac normalnie. W Beyneu jestesmy zmuszeni do noclegu w horrendalnie drogim hotelu (9000 tenga za pokoj, czyli ok. $60). Ze wzgledu na burze piaskowe nie chcemy wyjezdzac na pustynie tego dnia. Chcemy wyruszyc nastepnego dnia z rana, a jest to jedyny hotel w miescie. Obsluga nie nalezy do zbyt milych. Znajdujemy bankomat, ktory pozwala nam pozniej zatankowac benzyne.

10.07
Wyruszamy na pustynie, aby przekroczyc granice z Uzbekistanem. Droga konczy sie tuz za miastem. Wlasciwie to konczy sie asfalt, bo droga biegnie dalej. Przypomina ona rozszerzona sinusoide z ostrymi brzegami. Jedziemy po piaskowo-kamienistej tarce, co kojarzy mi sie praca mlotem pneumatycznym. Nasze motocykle (a wraz z nimi my) zostaja wytrzesione we wszystkich mozliwych kierunkach. Jedynym sposobem stosunkowo bezbolesnego przejazdu okazuje sie zwiekszenie predkosci do 80-100 km/h. Jednak po kilkukrotnej stracie przyczepnosci i slalomie w grubej warstwie zwiru zaprzestajemy stosowac nasz wynalazek. Przed granica kolejka aut marki TIR. Odwaznie jedziemy na poczatek kolejki mijajac kogos na motocyklu z kuframi. Podroznik podjezdza do nas i zamienia ze mna kilka slow. Okazuje sie byc Amerykaninem o imieniu Jack zwanym Jakem. Jake mieszka w Nowym Jorku i postanowil zwiedzic Europe i Azje na motocyklu. Jego trasa zaczela sie w Niemczech, biegnie poludniem Europy i przecina sie z nasza. Razem pokonujemy granice. W Uzbekistanie zaczyna mi brakowac benzyny. Po przejechaniu kilkudziesieciu kilkometrow dowiadujemy sie, ze stacja benzynowa jest w „Mikrosity”, ktorego nie ma na mapie. Wykorzystuje zapasowa benzyne, ktora wioze od Ukrainy. Po przejechaniu kolejnych 100 km dojezdzamy do „Mikrosity”. Stacja benzynowa okazuje sie byc mily pan siedzacy przy drodze z pieciolitorowymi butelkami po wodzie wypelnionymi zolta ciecza. Kupuje od niego benzyne niewiadomego pochodzenia, ktora okazuje sie byc calkiem dobra. Kampujemy za linia kolejowa przy mikro-miescie w nie najladniejszym miejscu, jednak wspolna kolacja jest wysmienita.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 47 komentarzy47 538 zdjęć538 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
28.12.2014 - 18.01.2015
 
 
17.09.2012 - 09.01.2013