Geoblog.pl    ai    Podróże    Droga jest celem - stany niezjednoczone    Pociag do Moskwy
Zwiń mapę
2011
24
sie

Pociag do Moskwy

 
Rosja
Rosja, Moskwa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12920 km
 
19.08
Probujemy dotrzec polnymi drogami na polnocny kraniec wyspy, z ktorego chcemy zobaczyc lewy i prawy brzeg jeziora Bajkal. Zostaje juz tylko jedna trzecia odcinka z Chuzir kiedy trafiamy na piach. Piach jest tak gleboki, ze nie da sie go przejechac. Adam probuje jednak szczescia i zakopuje sie po kilku metrach. Przepychamy wiec GSa kilkadziesiat metrow, aby moc zawrocic maszyne. Po zniknieciu tylnego kola z pomoca przychodza rosjanie podrozujacy tu jeepem. Jak sie okazuje piach ciagnie sie do samego konca wyspy - z zalem rezygnujemy wiec z naszego pomyslu dotarcia na polnocny przyladek i wracamy do wioski. Ostatnie zdjecia, pare rozmow z lokalnymi handlarkami i wracamy na poludnie Olhonu na prom. Na promie rozmawiamy z rosjaninem wracajacym na jakiejs mikro-jednocylindrowej 650-tkce z Wladywostoku. Opowiada nam o parze Polakow, ktorych spotkal wczesniej na wyspie. Po przekroczeniu promu zjezdzamy w droge na pobliska gore w poszukiwaniu noclegu. Za wzgorzem droga jest bardzo stroma, Adam zaczal juz zjezdzac i musi teraz zjechac na sam dol. Po chwili zjezdzam i ja, jednak decydujemy sie szukac innego miejsca. Droga z powrotem na gore jest naprawde fatalna i wyjezdzajac prawie wyglebiam sie na kamieniach. Prawie jednak robi roznice i udaje sie ostatecznie opuscic zbocze. Nocujemy na wysoko polozonej polanie z widokiem na zatoke.

20.08
Z rana wchodze za wzgorze, aby zlapac zasieg komorkowy. Dzwonie do Diany obslugujacej przewozy bagazowe - w Irkucku mamy byc juz o drugiej! Zbieramy sie wiec i lecimy szybko na plaze. Tam zegnamy sie z Bajkalem i ruszamy w droge do Irkucka. Z Olhonu do drogi glownej biegnie momentami kilka drog pobocznych. Z tego powodu gubimy sie po drodze i w efekcie dojezdzamy do Irkucka osobno. Pod stacja widze GSa z polska rejestracja, jednak to nie motocykl Adama. Stoi przy nim para, z ktora zaczynam rozmowe. To Wojtek i Wiola, ktorzy podrozuja razem przez Azje Centralna. Rowniez beda transportowac swoja maszyne pociagiem do Moskwy. Po chwili dociera Adam. Rozmawiamy dluzsza chwile z nowo poznanymi podroznikami. Pojawia sie Rosjanin, ktory bedzie przygotowywal skrzynie dla naszych motocykli. Skrzynia sklada sie z drewnianej podstawy szerokosci pol metra i ...to by bylo na tyle jesli chodzi o skrzynie, za ktore trzeba zaplacic po 200 zl. Z motocykli trzeba spuscic paliwo. Nikt oczywiscie tego nie robi, ale my wiedzielismy o tym wczesniej, dlatego jestesmy pod stacja z prawie pustymi bakami. Tak samo uczynil Wojtek. Dla zachowania pozorow motocykle toczymy pod wagon bez uzycia silnika. Wpychamy je potem po metalowej rampie do srodka - bulka z maslem. Pan Rosjanin ma genialny pomysl przymocowania kazdego z motocykli za pomoca 4 tasiemek. Pomysl jest co najmniej niepowazny, poniewaz tasmy, ktorymi dysponuje nie sa w stanie utrzymac takiej masy w pionie, nie mowiac juz o tym, ze ma ich za malo i musimy wykorzystac wlasne. W koncu udaje sie przekonac Ruska do oparcia motocykli na nozkach bocznych i zabezpieczenia ich od strony, na ktora sie klada. Zajmuje to troche czasu, ale ostatecznie wydaja sie stac stabilnie. Przybijamy tez nozki do drewnianych podstawek co by sie nie zsunely. Wagon zostaje zamkniety, a my placimy za transport i udajemy sie do chinskiej restauracji z internetem. Wraz z Wojtkiem i Wiola spedzamy tam caly wieczor. Wcinamy przepyszne pierogi i inne specjaly robiac zapasy przed 4-dniowa podroza. Przed polnoca pakujemy sie na pociag. Robi wrazenie ...ze trzeba sie bedzie przystosowac. Nasz wagon to platzkart, czyli najtansza opcja bezprzedzialowa (cena z Irkucka do Moskwy za gorne miejsca to jakies 5000 rubli, czyli okolo 500 zl). Spi sie na materacowatych pryczach. Na przestrzeni wielkosci przedzialu w polskim pociagu (wraz z korytarzem) znajduje sie 6 takich lozek. Dwa po obu stronach na dole (jak nasze miejsca siedzace), dwa u gory, nad nimi oraz dwa na dole i na gorze w poprzek za przejsciem. W kazdym wagonie jest dwoch prowodnikow, ktorzy opiekuja sie wagonem na zmiane i dbaja o porzadek. Najczesciej to kobiety - trafily sie nam dwie calkiem mlode. Dostajemy od nich posciel i rozkladamy na lozkach. Jest malo miejsca, ale przeciez nie jestesmy tu dla przyjemnosci:) Idziemy spac, choc buja na wszystkie strony.

21.08
Podroz przez nocna Syberie zaczyna sie od totalnej duchoty. Adam z rana prosi o wentylacje, jednak okazuje sie, ze wentylacja dziala tylko wtedy, kiedy nie dziala samowar z goraca woda. Nie moze tez padac. Samowar grzeje wode praktycznie caly czas, bo caly czas jest na nia zapotrzebowanie, wiec panie prowodniczki dozuja nam swieze powietrze. Okna otwieraja sie tylko w okolicach toalet, czyli klimat jak w pociagu na Syberie. Wentylacja mimo naszych prosb wlaczana jest raz po raz, a jak juz dziala, to zero-jedynkowo, tak ze robi sie momentami zimno. Przezyjemy. Pogoda za oknem pociagu sie popsula. Tym lepiej czujemy sie wewnatrz, majac swiadomosc, ze nie musimy jechac w deszczu. Jedziemy na gornych pryczach. Maja taka zalete, ze nikt na ciebie z gory nie spadnie ani tez nie chodzi po twoim lozku jesli trzeba wejsc na gore. Gorne prycze ponoc bardziej trzesa i maja pewna wade. Kiedy lezysz i jestes dlugi jak ja, to sie na nich nie miescisz a twoje nogi wystaja na nieodpowiedniej wysokosci:) Z dwojga zlego wole jednak gorne. Pociag zatrzymuje sie kilka razy dziennie. Zazwyczaj sa to krotkie postoje, jednak w ciagu dnia sa tez ze dwa, trzy dluzsze. Wtedy mozna wyjsc z pociagu, zrobic jakies zakupy w dworcowych kioskach, choc jest tam dosyc drogo. Podczas dluzszych postojow lepiej przejsc sie kawalek i czesto trafi sie na jakis sklep, gdzie jest znacznie taniej a i wybor wiekszy. Po poludniu postanawiamy zjesc obiad w pociagowym "Warsie". Wars jest beznadziejny, a ceny z kosmosu. Zapewne dlatego nie ma tam nikogo oprocz obslugi. Kazda strona menu posiada podpis i pieczatke. Rassija! Zamawiamy nasze dania, ktore przychodza po kilku minutach. Dostaje kawalek gumowego miesa i zmiksowane ziemniaki, ktore zamawial Adam. Adam dostaje swoje mieso z moimi ziemniakami. Trudno. Jemy odgrzewany posilek, ktory nie zachwyca niczym i placimy za dwie porcje ...89 zl. Zapewne nie pojawimy sie tu wiecej. Po poludniu sprawdzamy stan motocykli w wagonie bagazowym. Stoja! Wieczorem odwiedzamy naszych nowych znajomych, ktorzy sa w wagonie przed nami. Za 1800 zl maja wlasny przedzial z dwoma pryczami. Urzadzamy tam mala impreze z mocniejszym napojem i rozmawiamy o podrozach. Wojtek i Wiola okazuja sie byc para, o ktorej mowil Rosjanin z promu nad Bajkalem. A takze tymi, ktorych spotkal pewien Hiszpan z Litwinka na GSie 800, z ktorym rozmawialismy w drodze do Kirgizji. Nasi nowi znajomi to prawdziwi podroznicy. Wojtek juz kilkakrotnie byl na Syberii, a razem z Wiola zwiedzili kawal swiata. Ameryka Poludniowa to ich oczko w glowie. Brazylie, Peru, Wenezuele, Boliwie, Argentyne, Ekwador, Kolumnie i co tam jeszcze na mapie widac znaja chyba jak wlasna kieszen. Jestesmy pod wrazeniem. Impreza konczy sie grubo po polnocy.

22.08
Z rana zatrzymujemy sie w Barabinsku, gdzie od smiesznych babuszek zakupuje smazona rybe za 5 zl. Ryba jest wysmienita. Na wiekszych stacjach lokalny handel jest tepiony, jednak na mniejszych nadal mozna spotkac chusciane babuszki, ktore sprzedaja rozne specjaly: wedzone ryby, ruskie piero-krokiety nadziewane kapusta, miesem lub ziemniakami, ogorki, pomidory czy owoce. Mozna tez kupic napoje, takze te mniej i bardziej (wtedy sprzedawcy najczesciej rozgladaja sie najpierw kilka razy) wyskokowe. Kobiety sprzedaja tez chusty z fredzlami. Sa tez sprzedawcy rosyjskich czapek z futra. Klimat genialny. Po poludniu w Omsku niestety nie ma ma milych babuszek. Na obiad jemy wiec chinskie zupki ze Snickersem. Wiola i Wojtek mimo naszych narzekan udaja sie na obiad do wagonu restauracyjnego. Wiola przez przypadek trafia do kuchni i kiedy widzi co jest w srodku prawie rezygnuje z obiadu. Podroznicy sa jednak twardzi i zostaja w "Warsie". Wojtek zamowil wolowine z ziemniakami, ktore okazuja sie byc surowe. Prosi o podanie jadalnych ziemniakow, obsluga zabiera talerz i po chwili przynosi ...wieprzowine z wymoczonymi frytkami. Ruskiego Warsu zatem nie polecamy. Wieczorem na szybkim przystanku pojawiaja sie lokalni sprzedawcy, od ktorych kupuje dwa raki i palaszuje je pierwszy raz w zyciu ze smakiem (skorupek jednak sie nie je:). Udaje sie tez kupic kartonowe wino i plastkikowe orazado-drinki, ktore pijemy wieczorem podziwiajac kolejne zdjecia z podrozy Wojtka i Wioli, ktore naprawde inspiruja (sic!). Liczba miejsc przez nich odwiedzonych jest zadziwiajaca. W Irkucku druga w nocy, w Moskwie dziewiata - idziemy spac.

23.08
Budze sie w nocy, bo latam na pryczy w lewo i w prawo. Do przodu i do tylu tez. Na stole przewraca sie dwulitrowa Cola. Butelki lataja po wagonie. Motorniczy zasnal czy co?? Ludzie budza sie i wedruja do toalety. Czynie to i ja, choc obijam sie o sciany. To szyny, to wagon, to pociag, nie - to Ural! Wskakuje na prycze niczym Tarzan i w koncu zasypiam. Z rana wcinam chleb i zupke z nadzieja wyczekujac kolejnej stajanki. W koncu pojawiaja sie babuszki z upragnionym jedzeniem!:) Wiola kupuje od razu trzy obiady. Obiad sklada sie z ziemnkakow, kawalka chleba, ogorka, pomidora i porcji miesa. Do wyboru jest upieczone udko z kurczaka lub dwa kotlety mielone. Wszystko estetycznie zapakowane na bialych tackach i przykryte folia. Cena obiadu to 10 zl. Kupuje dwa obiady, a takze manti (pierogi z miesem) i cos na ksztalt nieslodkiej drozdzowki z miesem. Oto sposob na przetrwanie! Wcinam obiad z kurczakiem i jestem mile zaskoczony. Bomba! Obiad jest cieply i smakuje naprawde dobrze, jak domowy. Kolejowy pseudowars moze sie schowac. Slucham Metallicy kiedy dostaje sms od Jake'a, ze dotarl do Ulan Bator i moze zostawic tam motocykl. Chociaz nie obylo sie bez problemow, bo na granicy rosyjsko-mongolskiej ukradziono mu portfel. Na dole, pod nami kolejna zmiana pasazerow. Tylko nieliczni jada cala trase. Do Moskwy mamy dotrzec o 4.41, w zwiazku z tym przewidujemy pobudke kolo 3 w nocy (z racji ruskich zasad dotyczacych zamykania lazienki). Idziemy dzis zatem wczesniej spac (choc znowu zrobila sie sauna i wcale nie jest to latwe).

24.08
Pobudka w nocy. Trzeba wstawac, bo Moskwa sie zbliza. A wlasciwie to my do Moskwy. Po przebojach z prowadnica z wagonu Wojtka i Wioli udaje nam sie przebic do wagonu bagazowego, gdzie stoja nasze motocykle. Oswobadzamy maszyny z wiazow i drewien, aby byly gotowe do wyjazdu. Przy okazji okazuje sie, ze wszyscy zaplacilismy duzo wiecej niz kwota na oryginalnym rachunku (trudno powiedziec czy to nie fair, bo na taka kwote sie zgodzilismy, w kazdym razie smierdzi tu jakis przekret). Wjezdzamy na moskiewski dworzec, gdzie wszystko dzieje sie bardzo szybko. Kilka minut i nasze motocykle stoja juz na peronie. Przepychamy maszyny na plac pod dworcem i szykujemy sie do drogi. Jest jeszcze ciemno, ale nie tracac czasu tankujemy i gnamy na Plac Czerwony pod Kreml. W oddali pojawia sie charakterystyczna cukierkowa cerwkiew Sw. Bazyla, pod ktora podjezdzamy i robimy sobie z nia zdjecia. Jest 6 rano czasu moskiewskiego, wiec wszystko jeszcze zamkniete. Wiola chce zobaczyc Lenina trzymanego za szyba, a i nas ciekawi ten ewenement. Adam robi zdjecia cerkwi a my idziemy cos zjesc. Spotykamy sie w kawiarni z japonskim jedzeniem. O 10 udajemy sie pod mauzoleum, choc wszyscy z lekko mieszanymi uczuciami. Po ceregielach z plecakami, komorkami, aparatami itp., ktore trzeba zostawic przed wejsciem, udajemy sie do pieczary. Mrok z czerwonym swiatlem, koles lezy za szyba juz kilkadziesiat lat. Ot, ciekawostka. Stwierdzam, ze brakuje mu tylko migajacych czerwonych rogow. Z niesmakiem zauwazamy, ze pod Kremlem wsrod wielu popiersi jest grob i popiersie ...Stalina! Zlo!(!) Idziemy zatem jeszcze tylko popatrzec na cukierkowa budowle od srodka i decydujemy wyjechac juz dzis z Moskwy.

Zegnamy sie z Wiola i Wojtkiem, ktorzy pojada do domu przez Ukraine. My wyruszamy na zachod, w strone Morza Baltyckiego. Bedziemy wracac przez Lotwe i Litwe.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-08-25 21:29
Ciekawa trasa tzn. urozmaicona posiłkowo i gdyby nie było babuszek to ...rozpacz!.
" Wars" o dziwo karmi dużo lepiej- coś drgnęło u nas !
Szczęśliwej dalszej drogi -
 
zula
zula - 2011-08-28 23:23
Dzisiaj zobaczyłam ,że "Droga jest celem-stany niezjednoczone" jest najpopularnieszym aktualnie blogiem !!! Gratuluję ...gdziekolwiek jesteście i pozdrawiam .
 
ai
ai - 2011-08-29 23:59
oo, wow, faktycznie :)
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 47 komentarzy47 538 zdjęć538 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
28.12.2014 - 18.01.2015
 
 
17.09.2012 - 09.01.2013