c.d. 24.08
Kiedy ostatnie dni przez syberyjskie przestrzenie jechalismy pociagiem z Irkucka do Moskwy, nie czulismy jeszcze tego, ze wracamy. Kiedy jednak teraz wyjezdzamy z rosyjskiej stolicy, z zegarkiem na -5h, ogarnia nas to uczucie, ze cos sie konczy, ze juz wracamy. Ruszamy w droge powrotna, bo czas po temu, cywilizowany zachod sie zbliza, ale... zaraz zaraz... to nie koniec przygod! Jeszcze trzeba wrocic do domu, jeszcze dwa kraje przed nami i Polska.
Zatrzymujemy sie na obiad w przydroznej stolowce, gdzie za ostatnie ruble jemy zupe i gulasz. W miedzyczasie smaruje lancuch rosyjskim kolorowym olejem zakupionym jeszcze na bazarze w Osh, jestesmy gotowi na kolejne podboje. Podczas proby wjazdu na kolejne bagniste tereny zapala nam sie czerwona lampka - nie nie, nie tym razem. Pare kilometrow dalej znajdujemy genialne jezioro. Jako zwiadowca badam droge przez pole i krzaki, ktora okazuje sie prowadzic nad sam brzeg. Swietne miejsce. Adam dojezdza i rozbijamy namioty. Nagle slyszymy cos w owych krzakach. Krzaki szeleszcza coraz bardziej, i bardziej, az nagle...z krzakow... wyskakuje usmiechniety Litwin, ktory postanowil zamiast drogi uzyc buszu, aby do nas dotrzec. Najwyrazniej tez posmakowaly go komary. Litwin mowi, ze jest Litwinem i ze ICH auto utknelo w poblizu i nie sa w stanie nic sami zrobic. A teraz scenka jak z komedii. Dwoch mizernych Polakow i czterech napakowanych Litwinow pchaja jeepa pod gore, na polu (pole jest pochyle), tak, aby mozna bylo puscic samochod w dol jeziora, zeby odpalil. O dziwo tak dobrany zespol odnosi sukces za pierwszym razem. Litwini sa sami zadziwieni, ze ich auto wystartowalo. Coz, zawsze mozna na nas liczyc :>
25.08
Na granicy rosyjsko-lotewskiej slychac jakies krzyki i halasy. Zaraz chyba bedzie rozroba. Kilka osob w krotkich spodenkach z trzema paskami i okularach przeciwslonecznych patrzy z pogarda na Rosjan, ktorzy pracuja na przejsciu. Wyglada to na wyzwiska i przeklenstwa. Kiedy slysze polski jezyk ...robi mi sie wstyd. Wstyd za tych Polakow. W pewnym momencie w strone rosyjskiej celniczki padaja chorem okrzyki, ktorych tu nie przytocze. Wtedy zaczynam sie gotowac i zwracam szanownym rodakom uwage. Dostaje z powrotem gromkim gromem inwektyw. Jednak nadal twierdze, ze presja spoleczna to chyba jedyny sposob na burackie zachowania.
Lotwa wita nas dziwnymi drogami. Drogi takie sa generalnie proste, horyzontalnie, wertykalnie natomiast przypominaja roller-coaster. Droga, ktora jedziemy polega na tym, ze sie nia jedzie w gore i w dol, co tak naprawde jest calkiem przyjemne. Jesli jedzie sie nieco ponad dozwolona predkosc to tuz za wzniesieniem odczuwa sie przez moment stan zmierzajacy do niewazkosci. Czad! Polecamy jednak nie wyprzedzac:] Mamy ambicje dotrzec dzis do Wilna lub w jego okolice. Adam dostaje SMS od Magdy, ktora wlasnie wprowadzila sie do Wilna, ze mozemy u niej przenocowac. Stolica Litwy wita nas droga, ktora jest w 99 procentach otoczona zielenia. Takiej wlasnie stolicy nam trzeba! Dojezdzamy na miejsce i otrzymujemy warunki lepsze niz w hotelu. I nawet kot jest. Wieczorem idziemy na piwo i zwiedzamy miasto. Jest zachwycajace. Wieczorny klimat jak na krakowskim rynku, mnostwo kafejek i restauracji, zabytki, koscioly i hotele z gustem oswietlone. Czysto i schludnie. Idziemy pod Ostra Brame, gdzie probujemy troche poswiecic, ale bezskutecznie. Widzimy tez most, do ktorego zakochani przykuwaja swoje klodki. Wracamy autem do mieszkania i idziemy spac.
26.08
Zwiedzamy Wilno za dnia. W gotyckim kosciele, ktory Napoleon chcial przeniesc do Paryza (naprawde robi wrazenie!), trafiamy na litewski slub. Poczestunek tuz przy wyjsciu, gdzie stoja kelnerzy z przekaskami. Wspinamy sie na Zamek Gorny lacznie z wieza, a na Dolny patrzymy juz z gory. Idziemy jeszcze raz pod Ostra Brame, gdzie Adam zachwyca sie polska msza:P Ja w tym czasie palaszuje ciacho zmierzajac na Plac Katedralny. Wracamy po motocykle i uderzamy do Polski! Po drodze wstepujemy na polwysep w Trakai, gdzie podziwiamy jakis zamek. Z checia zostalbym tu dluzej, ale nie czas na to, bo trzeba ciac metal i krzesac iskry. Nocujemy za 6zl na pseudopolu namiotowym w towarzystwie towarzystwa alkoholowego. W nocy z namiotu w poblizu dochodza raz po raz dziwne jeki, ale jakos da sie spac.