5.01
Ostatni weekend w Australii spedzam intensywnie. Naklaniam Adama i Anke na ostatni wypad na Manly. To pierwsza plaza, ktora zobaczylem na tym kontynencie. Po raz ostatni wypozyczam deske i po raz ostatni probuje szczescia w walce z oceanem. Fale dzis wysokie, jedna za druga. Po godzinie wiekszej lub mniejszej frajdy, laduje ostatecznie na plazy - "surfujac" na brzuchu:) Z Manly wracamy do Sydney. W Darling Harbour jest ceremonia powitania zoltej kaczki (zdjecia). Wieczorem dolacza do nas Darek - uczestniczymy wspolnie we wlasnie rozpoczetym Sydney Festival. Wstep na taka impreze u nas najpewniej bylby platny, tutaj jest za darmo. Wieczor konczy sie pozno w Three Wise Monkeys przy dobrej muzyce, dobrych ciderach i wypelnionym parkiecie.
7.01
Odwiedzam samotnie juz Bondi. Zachod slonca i chlodniejsza nieco woda uswiadamiaja mi, ze to juz koniec tej przygody. Jest pieknie, lecz trzeba mi wracac. A wracam juz jutro.